Weterynaryjne podstawy prawidłowego treningu koni

Autor: Christopher Hector
Tytuł oryginału: The Veterinary Basis of Correct Training
Wydawca: www.horsemagazine.com
Tłumaczenie: Classical Way

Muszę przyznać, że większość wykładów weterynaryjnych mnie nudzi.  Wyjątkiem był ten, który usłyszałem na czempionacie Niemieckiej Federacji Jeździeckiej – to było coś!

Mowa o niezwykłej prezentacji sławnego niemieckiego weterynarza zajmującego się końmi, Profesora Stadlera. Wszystko zostało wyłożone czarno na białym – wyjaśnione, że dobry trening (tj. prawidłowy, rozwojowy trening gimnastyczny) nie jest „dobry” dlatego, że ten lub tamten „ekspert” tak uważa, ale dlatego, że wiąże się on z komfortem psychicznym konia i uwzględnia jego długoterminowy dobrostan…

Wydaje się, że to powinno być oczywiste, ale ja nigdy się nad tym nie zastanawiałem – weterynarze mają ogromny wpływ na rozwój cywilizowanych metod treningowych. I tu nie chodzi tylko o współczesnych, jak słynny Gerd Heuschmann, ale także o tych walczących w tej sprawie przez wieki… .

Nie jest więc niespodzianką, że Profesor zaczął wykład opowiadając o Xenophonie, który za swojego życia napisał esej mający na celu nakreślenie zasad treningowych, które powodują „jak najmniejsze zniszczenia u koni użytkowych”.

Następnie szybko przeleciał przez okres rycerstwa, jedynie wspominając, że w tym czasie konie średniowiecznych rycerzy wyglądały podobnie do niektórych dzisiejszych koni ujeżdżeniowych…

Profesor skupił się na paru bardziej ekstremalnych metodach treningowych autorstwa wczesnych „mistrzów” jak Grisone i Newcastle. Ich agresywne podejście do koni wynikało z przekonania, że są  one istotami zdolnymi do odczuwania i myślenia, zatem „zwierzę jako stworzenie inteligentne jest odpowiedzialne za swoje czyny, więc wszelki opór musi być karany”.

Okrucieństwo w czasie baroku (1575 – 1770) zostało zastąpione cywilizowanymi podejściem do koni w okresie oświecenia (1750 – 1780), gdzie poprzez nauczanie de la Guérinière’a zaczęto postrzegać konia jako wdzięczne dzieło sztuki. Dużą wagę przykładano wtedy do elegancji, piękna, nieskrępowanych ruchów i dyskretnych pomocy.

François Robichon de la Guérinière w 1733r. opublikował “École de Cavalerie”, pracę, która kładzie nacisk na trzy kluczowe punkty: 1 – wiedzę o koniu, 2 – adekwatny trening, utrzymanie i oporządzanie konia, 3 – zachowanie i rozwijanie zdrowia konia.

To nowe podejście zgrało się z założeniem pierwszych szkół medycyny weterynaryjnej: University-Riding-Institute w Göttingen otwartej w 1734r. oraz podążającymi za nią Écoles Nationale Veterinaire w Lyon’ie (1761) i d’Alfort (1765) oraz Rossarzneischule Hannover w 1778r. Konie stały się cenne, więc szkoły rozwijały się aby utrzymać je w zdrowiu.

Wiek dziewiętnasty był z kolei okresem sprzeczności. „Mistrzowie jeździectwa dziewiętnastego wieku proponowali wiele różnych podejść – od tych naprawdę przyjaznych do prawdziwych tortur” (S. G. Solinski, „Rider, riding, horse; The basics of the modern riding horse”, 1993r.). Trenerzy tacy jak Baucher czy Fillis stosowali maksymalne zgięcie szyi lub absolutne, wysokie postawienie głowy i szyi.

Z początkiem dwudziestego wieku debata na temat słuszności tych metod wykrystalizowała się w pracy napisanej przez Otto de la Croix: „Natural Equestrianism” (1901). Autor nawiązywał do istniejących ekstremów (hiperfleksji Bauchera i wysokiego ustawienia Fillisa) następująco: „Rzadko czas bywa łaskawszy dla drobiazgowych analiz naturalnych podstaw sztuki jeździeckiej. Prawie jednocześnie stosujemy hiperfleksję i ekstremalnie wysokie ustawienie, a świat jeździecki pozostaje bez odpowiedzi na pytanie o to, które podejście jest słuszne.”

Nie tylko weterynarze starali się utrzymywać konie w zdrowiu. Także wojsko kładło silny nacisk na utrzymanie ich w dobrostanie. To sprawiło, że w 1912r. powstała legendarna publikacja określająca zasady jeździeckie w kawalerii, znana jako „HDV 12” (Heeres-Dienst-Vorschrift), będąca podwaliną niemieckich zasad jeździectwa. Jej cel był jednak bardziej utylitarny – „Nauczanie jeździectwa musi przyczyniać się do redukcji koni nieużytkowych”. Dopiero później stała się podstawą nowoczesnej niemieckiej skali treningowej.

Instrukcja „HDV 12” została zrewidowana w 1926 i 1937r. przez Hansa v Heydebrecka, Felixa Bürknera i Richarda Wätjena – sławne nazwiska w niemieckim jeździectwie – oficerów kawalerii, wspaniałych jeźdźców i trenerów ujeżdżenia.

Wtedy celem stało się: „Przyjęcie przez konia takiej pozycji i sposobu niesienia, która pozwala mu na pełny rozwój siły, poprzez zachowanie i rozwijanie jego naturalnych predyspozycji.” Patrząc na sposób jazdy Bürknera można było zaobserwować teraz „styl klasyczny” (naturalny) z relatywnie optymalnym uniesieniem głowy i szyi.

Wpływ na ulepszenie HDV 12 miała także para wpływowych weterynarzy: specjalista od anatomii ze Szkoły Weterynarii w Hanowerze, O. Zietchmann i weterynarz Szkoły Kawalerii w Hanowerze, Udo Bürger, autor klasycznej pozycji „The Way to Perfect Horsemanship” (1939).

Z HDV 12 wyłoniła się skala treningowa, którą wszyscy powinni znać na pamięć: kadencja (rytm), rozluźnienie i kontakt jako pierwszy etap treningu oraz impuls, wyprostowanie i zebranie, jako drugi. Te zasady prowadzą do utrzymania konia w zdrowiu.

Owo podejście zostało zapisane w uchwale FN z 1997 roku: „Ujeżdżenie oznacza szkolenie gimnastyczne i staranną edukację, mające na celu rozwijanie konia według jego naturalnych predyspozycji, prowadzące do poprawy jego wydajności, podtrzymania zdrowia oraz osiągnięcia harmonii pomiędzy koniem a jeźdźcem”.

Profesor Stadler przedstawił wiele fotografii ilustrujących konie niosące głowy w naturalnym dla nich ustawieniu i zasugerował, że cele klasycznego treningu oznaczają osiągnięcie samoniesienia z funkcjonalnym napięciem mięśni (odpowiednim do wykonywanej pracy) i obejmują stopniowy wzrost lekkości – jak opisał Udo Bürger: „Sposób niesienia się rozwinie się sam, jako efekt wyszkolenia”.

Jednak należy pamiętać, aby szkolenie odbywało się prawidłowo – Profesor Stadler doszedł w końcu do omówienia „nowoczesnego” stylu jazdy, który opisał jako „znaczące odchylenie od naturalnego sposobu noszenia przez konia głowy i szyi”. Taki sposób treningu prowadzi do poruszania się koni w dysfunkcyjnym napięciu mięśniowym, które praktykowane przez długi okres czasu powoduje kulawizny. Jeżdżąc w taki sposób osiąga się wysoką akcję przednich nóg, sztywny grzbiet, ciągnące się nogi zadnie i zaburzony ruch. W takim razie gdzie w tym wszystkim, pyta Profesor Stadler, jest regulamin FEI, który mówi o tym, że niezależnie od sytuacji dobro konia musi być stawiane na pierwszym miejscu i cele komercyjne oraz chęć współzawodnictwa nie mogą mieć na nie wpływu?

Profesor powrócił jeszcze raz do Xenphona żeby zaczerpnąć historycznego spojrzenia na “sprzeczne pomoce””

“(…) jeżeli jeździec wstrzymuje konia wodzami i w tym samym czasie prosi go o ruch do przodu, koń będzie poirytowany i uniesie swoją klatkę piersiową podnosząc przednie nogi wyżej, nie dlatego, że jest sprawny, lecz zły i temperamentny”.

Mamy tutaj kluczowe połączenie pomiędzy psychiką konia a rozluźnieniem mięśni i w rezultacie zdrowiem ortopedycznym.

Jean-Marie Denoix i Jean-Pierre Pailloux z “Physical Therapy and Massage for the Horse: Biomechanics – Exercise – Treatment” podkreślają, że “równowaga psychiczna jest w sporcie tak samo ważna jak sprawność fizyczna i struktura anatomiczna sportowca.” Jest to teza, która została powszechnie zaakceptowana w świecie sportu ludzkiego, ale nie zawsze rozumie się ją w kontekście koni. Denoix i Pailloux ustalili, że warunkiem zdrowego ruchu naprzód u konia są korzystne uwarunkowania psychiczne, a podstawą problemów ortopedycznych są źle skoordynowane chody egzekwowane zbyt szybko lub wolno – mogą one prowadzić do uszkodzenia nóg lub ataksji, a te są zauważalne w postaci kulawizn.

Psychologiczny stres skutkuje dysfunkcjami w obrębie napięcia mięśniowego. Ze względu na to, że koń jest zwierzęciem uciekającym, strach jest wyrażany poprzez napięcie mięśni. Powodem nieprawidłowego napięcia może być stres środowiskowy lub wymagania stawiane przez jeźdźca, jak wtedy, gdy koń jest jeżdżony na zasadzie „trzymaj i jedź” – dla zwierzęcia to sytuacja bez wyjścia. Nieprawidłowości w obrębie napięcia mięśniowego mogą wynikać także ze znaczących odstępstw od naturalnego ustawienia ciała. Funkcją mięśni w trakcie ruchu jest naprzemienne kurczenie się i rozciąganie. Jeżeli ten proces zostaje zakłócony , mięśnie pozostają w fazie skurczu, a muskulatura usztywnia się, prowadząc do nieprawidłowego napięcia i słabej jakości chodów.

Czy celem ujeżdżenia jest obniżenie prawidłowego napięcia mięśni? Profesor odpowiedział, że oczywiście nie. Kiedy poziom napięcia w mięśniach jest odpowiedni, a poziom rozluźnienia właściwy, wtedy antagonistyczne mięśnie nie pozostają w przykurczu i koń prezentuje bardzo skoordynowane chody, skutkujące rozwojem jego możliwości. Alternatywą jest nieefektywnie pracujący koń.

Rozluźnienie poszczególnych mięśni, grup mięśni i całego ciała jest rezultatem szkolenia, doskonalenia i treningu. Raz wyuczone rozluźnienie jest w późniejszym czasie możliwe zawsze. Jeżeli nie zostało ono osiągnięte w pierwszym miesiącu szkolenia, nie będzie możliwe jego osiągniecie w przyszłości. Rozluźnienie dotyczy zarówno ciała jak i psychiki konia – lub jak opisał to Bürger: „Czysty umysł zawsze poprzedza rozluźnienie ciała”.

Profesor stanowczo podkreślił, że „nowoczesny styl jazdy” w odniesieniu do młodych koni, czyli praca na ciasno ustawionej szyi, jest prostą drogą do usztywnienia konia i wywołania zaburzeń w obrębie napięcia mięśniowego. Zasugerował, że w efekcie takiej pracy z końmi obserwujemy dziś więcej przykładów niskiej jakości piaffów i pasaży niż miało to miejsce w czasach Dawnych Mistrzów. Profesor Stadler bardzo mocno podkreślał, że wynikiem takiej jazdy są nie tylko szpetne widoki i kiepsko wykonane figury, ale także problemy zdrowotne koni.

Piaff prawidłowy (Oscar M. Stensbeck)
Piaff nieprawidłowy (fot. Roz Neave)

I nie jest to nowoczesne podejście. W osiemnastym wieku La Guérinière stwierdził, że „niestety nawet bardzo dobre konie mogą cierpieć na choroby ścięgien i kości – zniecierpliwieni „trenerzy” usiłują szkolić konie zbyt szybko i niszczą je.”, i dalej: „Siła i naturalna doskonałość giną w wyniku przepracowania i zmęczenia zbyt wymagającymi i przedłużającymi się ćwiczeniami. U takich koni wystąpi uszkodzenie stawów, rozwinie się obrzęk w obrębie ścięgien, szpat lub inne schorzenia.

Pod koniec Profesor Stadler wskazał na artykuł w czasopiśmie „The Veterinary Journal” (Kwiecień 2010), autorstwa Rachela Murraya pt: „Identification of risk factors in dressage horses” [pol: Identyfikacja czynników ryzyka u koni ujeżdżeniowych. przyp. CW]. Wykazano tam, że kulawizna była najczęstszą dolegliwością dotykającą konie ujeżdżeniowe i wyłączała konie z użytku na dłuższy czas. W pracy wykazano, że w przeciągu dwóch lat może okuleć 24% zbadanych koni (557 zwierząt z 2532 biorących udział w badaniu). Najczęstszym problemem były choroby stawu skokowego oraz mięśnia międzykostnego, a 20% badanych koni ujeżdżeniowych cierpiało na bóle grzbietu.

W innej publikacji zatytułowanej „Identification of risk factors for lameness in dressage horses” (Murray, R.C., Walters, J.M., Snart, H., Dyson, S.J. and Parkin, T.D.H. 2010)[pol: Identyfikacja czynników ryzyka wystąpienia kulawizn u koni ujeżdżeniowych, przyp. CW] wykazano, że: „(…) u spektakularnie poruszających się młodych koni przygotowywanych na sprzedaż lub do konkursów dla młodych koni występują częste przypadki zapalenie mięśnia międzykostnego w zadnich nogach.”.

W środkowej fazie kłusa wyciągniętego, jeżeli ruch nie przepływa przez grzbiet zwierzęcia, dochodzi do ogromnych przeciążeń mięśnia międzykostnego. Ten problem może również wystąpić w chodach zebranych. Jak zauważył Udo Bürger: „Rezultatem zbyt wczesnego egzekwowania piaffów oraz pasaży, często przypominających sztywne kroki, są patologiczne zmiany w obrębie mięśnia międzykostnego”.

Pomimo, że niektórzy uważają zasady klasyczne za przestarzałe i bezpowrotnie zastąpione „nowoczesnymi” technikami, Profesor Stadler pokazuje, że właśnie teraz są bardziej pożądane niż kiedykolwiek. Wskazuje na to chociażby fakt, że konie w kawalerii niekoniecznie były szkolone przez doświadczonych jeźdźców, jednak cieszyły się dobrym zdrowiem dłużej niż obecne konie dresażowe! W czasach pokoju służyły kawalerii do piętnastego roku życia, a potem pracowały dodatkowe trzy lata jako konie dla osób cywilnych – konie te były zdolne do pracy w pełnym zdrowiu do osiemnastego roku życia. Czas użytkowania nowoczesnych koni gorącokrwistych (dane z lat 1974 -1982 i 1986-1996 ) oscyluje pomiędzy ośmioma a dziesięcioma latami.

Z raportów armii z 1929 roku wynika, że z 37 000 koni na służbie, z jej powodu problemy ze zdrowiem miało 436 (1,18% całości), z czego tylko 32 konie (7% z tej grupy) zmagało się z problemami ortopedycznymi w wieku średnio 10,2 lat.

Z kolei Seidensticker (niemiecki weterynarz specjalizujący się w chorobach koni) przebadał 30 000 koni w latach 1990-1995 i znalazł 519 zwierząt z problemami zdrowotnymi spowodowanymi ich użytkowaniem (1,73%), z czego ogromna grupa, bo aż 233 koni (45%!) cierpiała na schorzenia ortopedyczne. Ich wiek wynosił średnio 8,7 roku.

A żeby zmienić tą sytuację wystarczy trzymać się skali treningowej:

KADENCJA, RYTM > odpowiednio skoordynowane ruchy

ROZLUŹNIENIE > optymalne, ekonomiczne użycie mięśni

KONTAKT > brak oporu na pomoce

IMPULS, FALOWANIE > amortyzacja wstrząsów

WYPROSTOWANIE > jednolite obciążenie

ZEBRANIE > redukcja obciążeń wywieranych na przednie nogi konia

Co jest zatem rozwiązaniem? Profesor Stadler mówi, że winy za to nie ponoszą przepisy FEI, ani wskazówki etyczne tejże federacji – te ułożone są prawidłowo. Winna jest rozbieżność pomiędzy jeździectwem idealistycznym a rzeczywistością. Profesor spuentował to anegdotą, że podobno na drzwiach wejściowych Wersalskiej Szkoły Jeździeckiej de la Guérinière’a widniał napis „Tam gdzie kończy się sztuka, zaczyna się przemoc”.

Jeden z uczestników seminarium, Dr Schüle zarzucił Profesorowi, że nie powinien wrzucać wszystkich zawodników ujeżdżenia do jednego worka. „Nie wszyscy trenują w ten sam sposób. Są różne odłamy i u niektórych widać dążenie to poprawności – proszę spojrzeć na Mistrzostwa Europy w Rotterdamie i na jazdę Carla Hestera i Charlotte Dujardin. Jeżdżą w prawidłowy sposób. Są dwa odłamy nowoczesnej jazdy i jeden z nich jest poprawny.”

Ale Profesor Stadler nie wycofał swojego zdania.

„To co krytykuję zaczyna się bardzo często na niższych poziomach jeździectwa. Podczas gdy niektórzy jeźdźcy starają się jeździć poprawnie, to uniemożliwiają im to konie przygotowane w nieprawidłowy sposób.”

This article first appeared in the “The Horse Magazine” (horsemagazine.com). Thank you for allowing us to translate and share.