Strzeżcie się guru

Autor: Susan McBane
Tłumaczenie: Karolina Pilichowska

Ludzie, tak jak i konie, są gatunkiem społecznym. Potrzeba bycia częścią grupy – gangu, klubu, społeczności lub innej organizacji, jest zauważalna u nich już od dzieciństwa, staje się wyjątkowo silna podczas okresu dorastania i pozostaje obecna w dorosłym życiu człowieka, lecz tu wydaje się nieco przygasać. Jesteśmy gatunkiem, który żyje w hierarchicznych strukturach społecznych z liderami (lub despotami), pod których podlegają ludzie niżsi rangą. Niektóre osoby wydają się mieć wyjątkowo palącą potrzebę do bycia liderami lub – uwaga, to nie to samo – do kontrolowania innych. Bycie liderem w najczystszej formie składa się z dawania przykładu własnym postępowaniem, inspirowania i edukacji, a nie przymuszania, chociaż czasem wiąże się z użyciem realnej mocy poprzez prawo lub za przyzwoleniem grupy.

Panowanie nad innymi sprawia, że pewien rodzaj ludzi niepewnych siebie zaczyna dobrze czuć się we własnej skórze. Osoby te uwielbiają, gdy inni są w nich wpatrzeni, wykonują ich polecenia, myślą w narzucony im sposób oraz chwalą je bezpośrednio i publicznie. Daje im to poczucie siły, bezpieczeństwa i statusu. Niektórzy zdobywają ten rodzaj satysfakcji po prostu przez bycie bogatym, niektórzy przez posiadanie asystentów i zwolenników podtrzymujących ich ego, a inni poprzez kontrolowanie ludzi siłą, perswazją lub innymi środkami psychologicznymi.

Z powodu naszej wrodzonej potrzeby przynależności, która u jednych jest silniejsza niż u innych, osoby najbardziej podatne na zbzikowanych maniaków kontroli to te, które szukają oczywistego, mocnego typu lidera, który powita ich w grupie w zamian za pochwały, poczucie przynależności i celu, pomoc, umiejętności, kwalifikacje lub status.

Autor: Też potrafię rysować

Wszystkie dyscypliny i gałęzie świata jeździeckiego wydają się rosnąć w liczbę osób potocznie nazywanych “guru”. Niektórzy z nich, cieszący się ogólnokrajową lub międzynarodową sławą, zdają się kreować na “liderów” systemu treningu koni i jeźdźców, który, jak twierdzą, opracowali sami (bo czasem nie jest to prawdą). Inni w ramach własnego podwórka prezentują nastawienie typu “jestem źródłem wszelkiej mądrości”, poprzez krytykę, silną persfazję i kształtowanie przymusu wewnętrznego, dają swoim klientom do zrozumienia, że każdy z nich musi postępować wedle ich przykazań.

Większe organizacje na ogół reklamują się w sposób agresywny i w poświacie sukcesu oceniane są po liczbie zwolenników. Jest tu wyraźnie zauważalny czynnik komercyjny, a w niektórych przedsięwzięciach również czynnik silnej osobowości. Oczywiście większość z nas musi zarabiać na życie i nie ma nic złego w komercjalizmie czy też biznesowym podejściu do końskiego świata, prowadzącym do uzyskania renomy. By być szanowanym, przedsięwzięcie musi być “legalne, godziwe i prawdziwe” i korzystać z ustalonych standardów reklamy – zatem musi być etyczne, moralne i zgodne z celem.

Niestety, osoby o silnej potrzebie przynależności do grupy (być może zbyt silnej), mogą czasem być ślepe na prawdziwe oblicze guru i zasady, które on propaguje. Być może, jeśli oni sami nie posiadają zbyt dużej wiedzy, podążają za tymi zasadami bez przemyślenia ich, bez konfrontacji z innymi źródłami oraz, co najważniejsze, nie przyglądają się temu, jaki wpływ na konie ma ich zastosowanie.

Oczywiście guru, jak i osoby za nim podążające, wielokrotnie i z przekonaniem powtarzają, że metody przez nich stosowane są dobre dla koni (dobry PR), podczas gdy inni mogą zauważyć, że w rzeczywistości wcale nie są. Osiągają oni pewne rezultaty, ale często kosztem konia.

Nie każdy z nas potrafi trafnie ocenić osobowość, a osoby o ego guru zwykle mają wprawę w kreowaniu się i reklamowaniu w sposób umacniający ich pozycję publiczną, do tego robiąc to na niezliczoną ilość sposobów. Mogą uciekać się do publicznego ośmieszania lub przedstawiania krytyków, konkurencji czy współzawodników jako niekompetentnych; postronnego obmawiania; używania pochlebstw, by przeciągnąć przeciwników na swoją stronę; mogą próbować mydlić oczy, kiedy trafiają na przenikliwe pytania lub uwagi, pokazujące ich niewiedzę czy brak troski o konia; czasem używają gróźb, zastraszania i nękania. W akcie desperacji i determinacji, by zachować twarz i wzmocnić swoją pozycję, dopuszczają się nielegalnych działań, a nawet gróźb karalnych wobec osób, które mają bardzo mocne podstawy do ich krytykowania.

Gdy działania guru w widoczny sposób wydają się podejrzane lub okrutne i nie może on się ich w żaden sposób wyprzeć, to mimo wsparcia niektórych autorytatywnych instytucji, rozpowszechnienie takich niekorzystnych informacji może załamać osoby podążające za guru, dla których był on bardzo ważną postacią w życiu. Inni jednak nadal będą walczyli, aby obronić swojego idola.

CZYM guru różni się od lidera/nauczyciela/prawdziwego koniarza? Zwykle gdy spotkamy lub obserwujemy guru, niemal natychmiast pojawia się odczucie, że coś jest nie tak. Wydają się oni pławić w zainteresowaniu i najczęsciej od razu “wciskają” swoje produkty lub usługi, zamiast najpierw je zaprezentować. Nie polecają nikogo lub robią to zdawkowo; przecież tylko oni są w stanie Wam pomóc! Ich pokazowe wykłady i prezentacje przypominają bardziej biznesowe show niż sesje treningowe. Otaczają się podwładnymi i zwolennikami ubranymi w odzież noszącą imię guru. Niektórzy na odwrót – posiadają pomocników, którzy utrzymują innych ludzi na dystans. Co jednak najważniejsze, osoby znające się na koniach są w stanie zauważyć, że techniki przez nich stosowane zazwyczaj są nieprzyjazne koniom i oparte na nieracjonalnych, błędnych założeniach.

Prawdziwy lider, który szczerze interesuje się swoimi klientami i końmi, będzie mówił dużo więcej o koniu i jeźdźcu, niż o sobie samym lub tym, co ma w swojej ofercie. Będzie on chwalił i polecał innych, a też wyrażał uznanie dla tych, od których się uczył. Jak to w naszych czasach bywa, jest świadomy istoty rozgłosu, ale wie też, jak stosować go w subtelny sposób. Taki lider chętnie się uczy i ma otwarty, poszukujący umysł. Co najważniejsze, konie, czy to jego własne czy będące własnością innych, są zrelaksowane, spokojne, przyjacielskie i pewne jego towarzystwa. Zasady i techniki, które stosuje, zawsze stawiają konia na pierwszym miejscu i dążą do tego, by koń współpracował z nim, a nie tylko pracował dla niego.

Jak zawsze, najlepszym testem dla ludzi, ich metod, a także dla wszelkich systemów, są właśnie konie. Zdobywanie jak największej wiedzy na temat psychologii, zachowań, sposobu komunikowania się i biomechaniki koni jest najlepszym sposobem umożliwiającym nam samodzielną ocenę danej osoby pod względem efektów jej pracy z koniem. Obserwując kogokolwiek (począwszy od międzynarodowych trenerów po lokalnych instruktorów) spróbuj dokładnie przyjrzeć się ich koniom i ocenić czy one naprawdę czują się dobrze. To właśnie zachowanie konia i jego postawa wyjawią Ci okropną lub rewelacyjną prawdę o jego samopoczuciu.

Gdy koń jest dosiadany lub pracuje z ziemi, szukaj objawów usztywnienia i strachu – nierównego lub zbyt szybkiego ruchu, braku regularności kroków, szeroko otwartych, błyskających białkiem oczu, połączonych z ogólnym wyrazem strachu na pysku. Jeśli koń znajduje się pod jeźdźcem, zwróć uwagę na uszy płasko skierowane w tył, ogólne napięcie ciała, smagający lub nieruchomo utrzymywany ogon, nienaturalne zachowania, pracę z nosem za pionem, lub na odwrót – z wysoko zadartą głową i zapadniętą linią kręgosłupa, wykrzywione lub “pracujące” nozdrza. Uszy, które są lekko skierowane w tył wskazują na koncentrację konia na jeźdźcu, lecz zupełnie innym obrazem są uszy płasko i sztywno skierowane do tyłu, zwykle w połączeniu z wyrazem obawy w oczach i nerwowym zgrzytaniem zębami (u niektórych koni jest to nawyk, ale mocne zgrzytanie zwykle mówi o zdenerwowaniu konia). Jeśli guru jeździ na własnym koniu, może on pokazywać oznaki usztywnienia i zaniepokojenia opisane powyżej, ale równie dobrze może być nienaturalnie spokojny i posłuszny, a nawet osowiały, wykazujący małe zainteresowanie otoczeniem i wykonujący zadania automatycznie; są to bez wątpienia oznaki doświadczania nieustępującej dominacji, znane jako wyuczona bezradność, a nie etycznego, pro-końskiego treningu.

Ze względu na naturę ludzką guru nadal będą istnieć. Miejmy jednak nadzieję, że nie będziemy przestawać się uczyć i będziemy starali się postrzegać świat z końskiego punktu widzenia, używając do tego naszej intuicji w stosunku do trenerów, nauczycieli i instruktorów, prezentujących nam swoje poglądy i techniki.

Artykuł ten ukazał się w 12 numerze magazynu Tracking-up, w kolumnie “What We Say”. Więcej artykułow Susan McBane można znaleźć na stronie internetowego magazynu Tracking-up.

 O AUTORZE:
SUSAN McBANE – posiada certyfikat z nauki o jeździectwie (Higher National Certificate in Equine Science and Management) oraz jest laureatką nagrody Gold Award klubu “Classical Riding Club”. Uprawia jeździectwo klasyczne, którego jest nauczycielem i trenerem. Trenowała z Dési Lorent, wieloletnią przyjaciółką i uczennicą mistrza Nuño Oliveira. Susane napisała 44 książki na temat koni i jest współwydawcą magazynu Tracking-up (www.tracking-up.com). Jest też praktykującym członkiem Stowarzyszenia Nauki o Jeździectwie – The International Society for Equitation Science.

www.susanmcbane.com