Praca w chodach bocznych – część I

Autor: Manolo Mendez we współpracy z Caroline Larrouilh
Tłumaczenie: Classical Way

Rozpoczęcie pracy w chodach bocznych

Kluczem do pomyślnego wykonywania zaawansowanych elementów z pełną gracją i precyzją jest przygotowanie. Przygotowanie jest kluczem do właściwego rozwoju konia na każdym etapie treningu, od początkowych jego etapów, aż do Grand Prix i dalej. Jeżeli trening przebiegał prawidłowo, a koń był przygotowywany z cierpliwością i spokojem, nadchodzi czas kiedy koń może poruszać się swobodnie i z gracją, w poprawnej równowadze i rytmie. Jest to moment, w którym możemy rozpocząć naukę chodów bocznych. Z czasem na jej podstawie będziemy mogli rozwinąć także takie ruchy jak piruet, piaff, czy pasaż. Nauczenie konia wykonywania płynnych przejść pomoże mu w utrzymaniu równowagi i rytmu podczas pracy w chodach bocznych. Jeżeli płynność przejść nie została utrwalona, praca w chodach bocznych będzie przebiegała w napięciu i wymagała używania siły, co doprowadzi do utraty rytmu i słabej jakości ruchu. Na wstępnych etapach treningu staramy się prosić jedynie o niewielkie wygięcie boczne. Chcemy stale wracać do fundamentalnych zasad treningu, aby podczas pracy podtrzymywać pewność siebie u konia. Chcemy unikać musztry i powodowania skrzywień w ciele konia na skutek zbyt silnych pomocy, wynikających z przekonania, że jesteśmy w stanie narzucić koniowi stopień wygięcia. Pracując spokojnie i traktując priorytetowo rozwijanie rozluźnienia, wyprostowania i równowagi konia, stwarzamy idealne warunki do powstania dobrego stopnia elastyczności i zdolności do wygięcia w całym jego ciele. Działając stopniowo i cierpliwie, zapewniamy koniowi rozwinięcie wolnej od napięć sylwetki i chęci do pracy na dwóch śladach. Może to później zaowocować osiągnięciem wspaniałego rytmu, swobody i ekspresji w chodach bocznych. Aby rozpocząć ruch łopatką do wewnątrz, koń musi najpierw dobrze zrównoważyć się pod ciężarem jeźdźca.  Musi z łatwością wykonywać ośmio-, dziesięcio- i dwudziestometrowe  koła, a także  wężyki i serpentyny.  Koń musi w pełni rozumieć działanie łydek i reagować  nawet na najsubtelniejsze sygnały.  Kiedy  mamy pewność,  że osiągnęliśmy te  cele,   jesteśmy gotowi do rozpoczęcia pracy na dwóch  śladach  z lekkim przesunięciem łopatek do wewnątrz.Na początku skupimy się na ruchu łopatką do wewnątrz. Pomiędzy ruchem łopatką do wewnątrz a trawersem leży fundament dla wszystkich zaawansowanych ruchów. Te dwie figury bardzo dobrze uzupełniają się wzajemnie. Łopatką do wewnątrz jest najbardziej użytecznym w treningu ćwiczeniem rozluźniającym i zbierającym, zachęcającym konia do przeniesienia większego ciężaru na zadnie nogi oraz odblokowania łopatek. Łopatką do wewnątrz pomaga jeźdźcowi rozwinąć wyczucie w stosowaniu pomocy, a z czasem osiągnąć subtelniejsze reakcje ze strony konia. Koń posiada pięćdziesiąt cztery kręgi na odcinku od potylicy do końca ogona, a jego ciało powinno być równomiernie wygięte na całej długości kręgosłupa podczas trawersu i ruchu łopatką do wewnątrz. Młodego konia prosimy na początku o niewielkie wygięcie wokół wewnętrznej łydki i stopniowo zmierzamy w kierunku ruchu po trzech liniach. Jest kilka dróg pozwalających rozpocząć ruch łopatką do wewnątrz. Możemy rozpocząć na śladzie lub na dwudziestometrowym kole – ja korzystam z koła, aby wspierać wygięcie. Zawsze też zaczynam wprowadzać ćwiczenia najpierw w stępie.

Wprowadzenie do łopatką do wewnątrz na dwudziestometrowym kole

Naukę ruchu łopatką do wewnątrz możemy rozpocząć na dwudziestometrowym kole, ponieważ jest to metoda najłatwiejsza do zrozumienia dla młodych koni. Chcemy aby koń jednakowo wygiął swoje ciało do wewnątrz na całej długości kręgosłupa, co pozwoli nam uzyskać poprawne zgięcie we wprowadzeniu tego ruchu. Chcemy aby koń poruszał się jednocześnie do przodu i w bok oraz podstawiał wewnętrzną tylną nogę pod kłodę na tyle mocno, na ile pozwala jego wczesny poziom wyszkolenia w pracy na trzech liniach. Każdy koń jest wyjątkowy i musimy wyczuć co jest dobre dla niego, nie prosząc o zbyt wiele, ale jednocześnie prosząc o wystarczająco dużo. Na początku prosimy jedynie o niewielki kąt i zaledwie kilka kroków naraz. Staramy się uważać, aby zadnie nogi nie schodziły ze śladu. Jeżeli tak się dzieje, to znak, że wymagamy zbyt dużego wygięcia. Wypadanie zadu jest bardziej prawdopodobne przy pracy na kole i musimy być uważni, aby na to nie pozwalać i nie sprawić, że stanie się nawykiem. Kiedy koń spróbuje wykonać zadanie, to nawet jeśli będzie to tylko niewielka odpowiedź z jego strony, nagradzamy konia powracając do jazdy po jednym śladzie i ruszamy naprzód. Stopniowo dochodzimy do wykonywania kilku kroków, za każdym razem nagradzając konia w ten sam sposób. Prosimy o kilka kroków w rożnych miejscach, co wystarcza w ramach jednej jednostki treningowej na tym poziomie wyszkolenia. Kiedy koń zrozumie już o co nam chodzi podczas pracy na kole, rozpoczynamy ćwiczenie ruchu łopatką do wewnątrz na prostej. Myli się ten kto sądzi, że koń jest już gotowy na wykonanie figury na całej długości długiej ściany ujeżdżalni. Możemy rozpocząć od wjazdu na ośmio- do dziesięciometrowe koło na krótkiej ścianie za linią środkową i poprosić konia o kilka kroków łopatką do wewnątrz wzdłuż ściany, po czym wyprostować go. W późniejszym czasie możemy wykonać koło o średnicy ośmiu do dziecięciu metrów w narożniku i poprosić konia o ruch łopatką do wewnątrz wzdłuż długiej ściany w momencie wyjeżdżania z koła. Następnie prosimy o wyprostowanie. Możemy także powtórzyć koło jadąc już wzdłuż długiej ściany i ponownie poprosić o ruch łopatką do wewnątrz przy wyjeździe na prostą. To pomoże koniowi wytworzyć rozluźnienie i wzmocni zrozumienie przez niego pomocy dawanych łydką.

Wprowadzanie trawersu

Kiedy koń zrozumie już ćwiczenie łopatką do wewnątrz, jesteśmy gotowi do rozpoczęcia trawersu. Trawers jest dobrym ćwiczeniem, ponieważ rozluźnia zadnie nogi i stawy biodrowe konia. Jednakże musimy być ostrożni i nie wykonywać tego ćwiczenia pod zbyt dużym kątem, ponieważ istnieje ryzyko, że koń „otworzy” swoje ciało – przykładowo unikając wyginania kręgosłupa będzie prostował się w głowie, szyi i łopatkach. W efekcie ruch będzie odbywał się po czterech liniach, a nie po pożądanych trzech, nie pozwalając na optymalną pracę przekątnych kończyn, którą obserwujemy przy jeździe na dwóch i trzech liniach. Musimy pamiętać, że żaden z zaawansowanych ruchów nie jest wykonywany na czterech liniach. W całej naszej pracy z koniem, od pierwszego momentu gdy go dosiądziemy, chcemy stosować takie ćwiczenia, które zbierają ciało konia i zachęcają przekątne pary kończyn do równomiernego rozwoju. Naszym celem jest przecież utrzymanie lub polepszenie czystości chodów. Ruch przekątnych kończyn jest obecny w galopie i kłusie. W przypadku piaffu i pasażu mamy do czynienia z pochodnymi kłusa – dwutaktowego chodu z ruchem przekątnych par kończyn. W piruetach nadrzędne są jakość galopu, symetria kontaktu oraz zdolność/gotowość do zebrania. Piaff i pasaż są ruchami dwutaktowymi, opierającymi się na silnych i równo rozwiniętych przekątnych parach kończyn, dających wsparcie nie tylko w perfekcyjnym samoniesieniu, ale również pozwalają koniowi głęboko ugiąć wszystkie stawy zadnich kończyn i odepchnąć się od podłoża, pozwalając zachować idealną równowagę. Równa, symetryczna, rytmiczna akcja przekątnych par kończyn w kłusie lub w galopie jest odzwierciedleniem tego jak bardzo koń jest silny, rozluźniony i zrównoważony. Praca na czterech liniach nie pozwala przekątnym parom kończyn na synchroniczną akcję i powstrzymuje wygięcie konia przechodzące przez klatkę piersiową. To rozłącza naturalną akcję przekątnych par kończyn i z tego powodu jej unikam. Z mojego doświadczenia wynika, że praca na czterech liniach wymaga aby koń obrócił i opuścił miednicę w przesadny i nienaturalny sposób (po stronie przeciwnej do kierunku ruchu), aby umożliwić krzyżowanie się zadnich kończyn jedna przed drugą w trakcie ruchu, co jest nienaturalne dla stawów nóg. Dotyczy to także przednich kończyn, które ani przez budowę, ani zakres ruchomości, nie są zdolne aby płynnie krzyżować się jedna przed drugą. Aby wykonać pracę na czterech liniach koń musi wykrzywić swoje ciało co nie służy produktywności rozwoju swobody i ekspresji u konia.Jeżeli jednak wykształcimy u konia poprawny stopień wygięcia i poprawny kąt ustawienia, nogi konia będą miały wystarczająco wiele przestrzeni i nie będziemy blokować łopatek czy zadu. Kiedy prosimy o trawers na trzech liniach, otrzymujemy lepsze połączenie i wygięcie w łuk od potylicy do ogona. Koń może poruszać się płynnie i z łatwością, w naturalnej i wygodnej pozycji, która nie powoduje blokad i napięcia. Koń buduje tym samym siłę i elastyczność potrzebną do ciągów. Rozpoczynamy ćwiczenie od półwolty w narożniku o średnicy od ośmiu- do dziesięciu metrów, powracając do długiej ściany w lekkim trawersie – zaledwie czterema do pięciu kroków, a następnie prosimy konia, aby ponownie szedł wyprostowany. Powtarzamy to zadanie, ponownie prosząc o kilka kroków w trawesie i wyprostowanie. Tak jak w przypadku „łopatką do wewnątrz”, prosimy jedynie o niewielki kąt ustawienia względem ściany, kilka kroków w różnych miejscach i nagradzamy konia. Zawsze zwracamy uwagę na znaczenie dobrego przygotowania konia do wykonywania pracy na dwóch śladach. Ustawiając konia na trzech śladach utrzymujemy go w rozluźnieniu od potylicy do ogona, aby mógł być równo wygięty. Pracujemy w ten sposób przez jakiś czas podobnie jak w „łopatką do wewnątrz”, aby utrwalić trawers.

Utrwalenie „łopatką do wewnątrz” i trawersu sprawia, że ciągi stają się łatwe

Na tym etapie nie powinniśmy ustawiać konia w „łopatką do wewnątrz” czy trawersie pod zbyt dużym kątem względem ściany. Prosząc o niewielki wysiłek, sprawiamy, że ćwiczenia nie są trudne, a koń będzie z chęcią podejmował z nami próby ich wykonania. Z czasem stopniowo zwiększamy kąt, aby osiągnąć synchronizację i koordynację dla wszystkich czterech kończyn. Kiedy koń jest zdolny wykonywać bez trudu te proste ćwiczenia, nie powinniśmy mieć problemu z wprowadzeniem ciągów. Nie bądźmy zachłanni rozpoczynając ciągi i nie prośmy o zbyt duży kąt, ponieważ koń stale musi iść naprzód i uczyć się ruchu naprzód jak również utrzymywać równowagę i rytm. Kąt ustawienia konia względem ściany w ciągu wynosi około 45 stopni, ale musimy zacząć od około połowy tej wartości i stopniowo dochodzić do 45. Jest to ruch, w którym wiele początkujących koni często traci równowagę i rytm. Jeżeli jednak wprowadzimy to ćwiczenie w sposób prosty i zrozumiały, zachowując właściwy kąt, kończyny konia będą miały wystarczająco dużo przestrzeni i koń nie będzie ograniczany w ruchu naprzód. Przy wykonywaniu ciągu koń musi być wygięty w kierunku, w którym się porusza, ale zawsze musimy upewnić się czy nie prosimy o zbyt wiele zgięcia jadąc w którąś ze stron. Musimy utrzymywać wygięcie w bardzo miękki i łatwy sposób. Nigdy nie możemy osiągać go siłą. Kiedy wprowadzamy ciąg, wykonujemy w narożniku półwoltę o średnicy dziesięciu metrów i prosimy konia o powrót ciągiem na ścianę. Zwracamy uwagę na to, aby utrzymać impuls i sprawdzamy czy zadnie nogi nie uciekają na zewnątrz. Utrzymujemy konia w poprawnym wygięciu od potylicy do ogona, nie pozwalając na nadmierne wygięcie w szyi. Upewniamy się także czy nasz ciężar przesuwa się w kierunku ruchu – nie pozwalamy swojemu ciału ześlizgiwać się na zewnętrzną stronę konia.W momencie gdy koń osiągnie pewność siebie i rozluźnienie,  możemy  prosić go o wykonanie  ciągu od linii  środkowej.  Zawsze musimy poruszać się przez kilka metrów na wprost zanim poprosimy konia o ciąg, ponieważ nie chcemy aby koń zgadywał  i  „wpadał”  w element w momencie gdy wyjeżdża na linię środkową.

Budowa konia może wpływać na pracę w chodach bocznych

Wykształcenie i wykonanie poprawnego ruchu łopatką do wewnątrz lub trawersem może zająć od trzech do pięciu miesięcy – JEŻELI koń nie postrzega ich jako trudnych fizycznie oraz JEŻELI trening przebiega z łagodnością i sympatią. Może także potrwać dłużej, zwłaszcza gdy koń musi przezwyciężyć wady budowy lub przezwyciężyć sposób w jaki naturalnie się porusza, np. gdy porusza się ze zwykle zadartą głową. Budowa konia może wpływać na wartość kąta ustawienia względem ściany i stopień w jakim koń radzi sobie z ćwiczeniami. Wąskie konie mają często mniej problemów z poruszaniem się w ciągu niż konie z szerszą klatką piersiową. Podobnie lepiej radzą sobie długonogie konie niż te z krótkimi kończynami i dużym ciałem. Konie, które mają więcej trudności, mogą potrzebować więcej czasu na rozwinięcie ruchu łopatką do wewnątrz, trawersem czy ciągiem i trzeba pracować z nimi powoli i ostrożnie. Ale budowa to nie wszystko. Prawdą jest, że koń mający trudności w jednym elemencie, może świetnie radzić sobie w innych zadaniach. Temperament i natura pojedynczego konia także wpływają na łatwość w uczeniu się wykonywania rozmaitych elementów. Najważniejsza rzeczą, wręcz decydującą, jest to, że kiedy rozpoczynamy powyższe ćwiczenia, musimy uważnie przygotować nasze konie do wykonywania chodów bocznych w poprawnej pozycji szyi, ustawieniu nosa i łączności z pyskiem. Głowa musi być ustawiona przed pionem, tak aby potylica nie była usztywniona lub nadmiernie zgięta. Jeżeli sylwetka jest wymuszona i koń porusza się z głową poza pionem, nasz kontakt z pyskiem będzie słaby. Gdy koń usiłuje przeciwstawiać się wymuszonej ciągnięciem sylwetce poprzez napieranie na wodze, kontakt będzie zbyt silny. W wymuszonej sylwetce koń będzie poruszał się z zapadniętym grzbietem i stracimy połączenie pomiędzy potylicą a ogonem, co spowoduje jedynie więcej problemów z kontaktem i zaowocuje nieprawidłowym wygięciem. Jeżeli ustawimy konia poza pionem na wczesnym etapie treningu, skomplikujemy sobie pracę na zaawansowanym poziomie. Przykładowo, jeżeli koń nie jest w stanie wygiąć się adekwatnie do poziomu wymaganego w zaawansowanych ćwiczeniach, nie będzie także zdolny do utrzymania rytmu w piaffie, pasażu czy piruetach. W tych ruchach potrzebujemy wystarczająco dużo przestrzeni na wchodzenie i wychodzenie z zebrania, aby zbudować poczucie pewności u konia oraz wyuczenia go harmonijnych przejść. Jeżeli będziemy stale ignorować znaczenie poprawnej długości szyi oraz budowania siły i pewności siebie konia, wytrenujemy konia z krótką szyją i długim ciałem, który nie będzie w stanie używać bardzo ważnych mięśni grzbietu. Ruch stanie się wymuszony, niezdarny i sztywny. Prawdziwe zebranie jest miękkie, lekkie i zrównoważone. Jeżeli skrócimy szyję i ustawimy konia w nadmiernym stopniu poza pionem, zablokujemy swobodę i regularność ruchu, a to spowoduje większe problemy w późniejszym czasie. Niezależnie od tego co robią przednie i zadnie kończyny, łopatki konia muszą poruszać się swobodnie, aby umożliwić zadnim nogom dobre wkraczanie pod kłodę. Musimy być bardzo wyczuleni na to jak zaczynamy powyższe ćwiczenia z młodymi końmi. Przygotowanie jest kluczem.

Trening musi rozwijać konie, a nie niszczyć

Możemy zniszczyć nasze konie nie tylko pracując z nimi w zbyt wysokim ustawieniu, ale także w zbyt niskim – jak w przypadku metody „low, deep and round” (pot. LDR; „nisko, głęboko i w zaokrągleniu”). Low, deep and round to jedna z najgorszych technik, jakie możemy zastosować w przypadku młodych koni, ponieważ ograniczamy im możliwość wysuwania łopatek do przodu. Blokujemy także lędźwie i kolano, a staw skokowy nie jest w stanie sprężynować. Po czymś takim pozostaje jedynie zmuszać konia do wszystkiego batem lub ostrogami, a tego nigdy nie chcielibyśmy robić naszym koniom. Jeżeli będziemy działać poprawnie, nie powodując u konia sztywności i braku elastyczności poprzez niewłaściwy trening, to będzie on w stanie wykonywać zaawansowane ruchy z prawdziwą swobodą i płynnością. Do tego służy trening: do nauczenia konia pracy pozwalającej na rozwój jego ciała, nie powodując jego degradacji. Koń musi być sprawniejszy gdy jest na poziomie Grand Prix, niż był na etapie przygotowawczym oraz wypełniony pewnością dzięki właściwemu rozumieniu swojej roli i poczuciu, że sprosta jej bez problemów. Prawdziwym testem dla treningu jest pytanie: czy jesteśmy w stanie doprowadzić konia do poziomu Grand Prix nie oczekując od niego poświęcenia ciała i umysłu? Aby nauczyć wszystkich zaawansowanych ruchów, powinniśmy używać bata i ostróg jedynie w celu przypomnienia koniowi, aby nie był ospały czy leniwy, a nie jako siłowe rozwiązanie. Przypominamy koniowi o tym – on reaguje, a my nagradzamy. W ten sposób koń jasno rozumie czego od niego wymagamy. Ucząc chodów bocznych – łopatką do wewnątrz, trawersu i ciągu – naszym celem jest zawsze rozwój konia, aby mógł poprawić samoniesienie i rozwinąć lepszą sylwetkę, stać się bardziej dumny, bardziej elegancki i z każdym rokiem piękniejszy. Trening ujeżdżeniowy zmierza do celu, jakim jest wykonywanie elementów klasy Grand Prix w prawdziwej lekkości. Każde wykonywane przez nas ćwiczenie musi nas do tej lekkości przybliżać, a nie od niej oddalać.

 O AUTORZE:
MANOLO MENDEZ – był pierwszym głównym jeźdźcem i jednym z sześciu współzałożycieli Royal Andalusian School of Equestrian Art. Mieszcząca się w Jerez w Hiszpanii Szkoła, jest jedną z czterech klasycznych szkół jeździeckich. Jako mistrz jeździectwa z ponad czterdziestoletnim stażem w klasycznym ujeżdżeniu, doma vaquera (tradycyjna, hiszpańska odmiana wykorzystywania koni do pracy na gospodarstwie) i skokach przez przeszkody, Manolo propaguje łagodne i przyjazne koniom metody treningowe, przygotowujące te zwierzęta psychicznie i fizycznie do wymagań stawianych przed nimi na każdym poziomie wyszkolenia – od podstaw po elementy Grand Prix i Haute Ecole. Więcej informacji i artykułów znajduje się na stronie manolomendezdressage.com 

 

WEŹ UDZIAŁ W SEMINARIUM

ZAPISZ SIĘ

3 komentarze “Praca w chodach bocznych – część I”

Możliwość komentowania została wyłączona.