Jeździectwo z perspektywy weterynaryjnej

Autor: Angela McLeod
Tłumaczenie: Classical Way

Dobre jeździectwo może korzystnie wpływać na konie, jeżeli uczymy je poruszać się w równowadze i używać mięśni w jak najlepszy sposób, chroniąc ich ścięgna i stawy przed nadmiernym zużyciem czy urazami. Przeciętne jeździectwo, typowe dla jeźdźców rekreacyjnych, raczej nie uczyni prawdziwej krzywdy koniom o dobrej budowie, ale z pewnością utrwali ich skrzywienia i doprowadzi do przeciążenia poszczególnych stawów, ze względu na dodatkowe obciążenie ciężarem jeźdźca. 

Siłowe metody jazdy, takie jak rollkur, mogą poważnie uszkodzić mentalne i fizyczne zdrowie konia, jako że uniemożliwiają mu optymalne używanie ciała. Tak trenowane konie cierpią na brak równowagi i nadmiernie obciążają przód.

W świetle tego uważam za konieczne, aby weterynarze specjalizujący się w chorobach koni mieli wiedzę o jeździectwie i rozumieli jaki wpływ ma ono na system mięśniowy konia. Wtedy będą mogli prawidłowo diagnozować kulawizny i efektywnie je leczyć. Całościowa diagnoza kulawizny powinna zawierać obserwację konia podczas pracy oraz zapoznanie się z całą historią jego programu treningowego.

Kiedy grzbiet konia pracuje prawidłowo, tworzy się dobre połączenie między jego przodem i zadem. Jeździec czuje wtedy jak siła zadnich nóg przechodzi naprzód do kontaktu na wodzy. Odnosi się wtedy wrażenie, że koń zabiera nas ze sobą do przodu.

Jeżeli ruch do przodu zostanie chwilowo ograniczony przez zamknięcie rąk jeźdźca i nastąpi to w momencie stawania zadniej nogi na ziemi, wtedy koń mocniej ugnie ją w stawach. W efekcie uzyskamy przeniesienie większego ciężaru na zad (zebranie), a w momencie odpuszczenia (wtedy gdy jeździec rozluźnia przytrzymanie na wodzy i znów pozwala koniowi na ruch do przodu) energia ze „sprężyny” utworzona przez wyprostowanie tych stawów podczas odpychania się od ziemi, spowoduje bardziej efektowny ruch lub bardziej ekspresyjny skok.

Aby grzbiet konia pracował w ten sposób, musi on przyjąć odpowiednią sylwetkę, pozwalającą na rozciągnięcie się odpowiednich mięśni. Mięśnie muszą rozwijać się stopniowo, a przedwczesne próby pracy w zebraniu spowodują u konia ostry ból pleców.

Na początek jazda NAPRZÓD

Gdy zaczynamy pracę z młodym koniem, pierwszą rzeczą, którą powinniśmy wziąć pod uwagę, jest rozwinięcie u niego chęci do ruchu naprzód w jego naturalnej równowadze. Odruchową reakcją na ciężar jeźdźca u początkujących koni jest wycofywanie się i zwalnianie lub wytłumienie ruchu, ponieważ ich swoboda poruszania się została ograniczona poprzez ciężar jeźdźca oraz kontakt, do którego nie przywykły. Powoduje to nienaturalne spięcie mięśni, szczególnie grzbietu, co z kolei uniemożliwia swobodną pracę kończyn. Jeździec powinien więc uczynić swój dosiad tak lekkim i komfortowym dla konia, jak tylko to możliwe. Może to zrobić poprzez zabranie ciężaru z siodła oraz przesunięcie go do przodu, w kierunku kłębu i znalezienie się w środku ciężkości konia. Tułów jeźdźca powinien być pochylony w przód, a ciężar jego ciała musi opierać się na strzemionach – jeździec powinien znajdować się w tzw. w lekkim siadzie. To sprzyja wkraczaniu zadnich nóg pod kłodę i redukuje wpływ dosiadu na grzbiet, więc koń nie zostaje ukarany, gdy spróbuje go unieść.

Znaczenie sylwetki i siły grzbietu konia w prawidłowym treningu

Prawidłowy trening zawiera systematyczne wzmacnianie systemu mięśniowo-szkieletowego konia, który jest niezbędny do optymalnej pracy i długoterminowego zdrowia końskiego atlety.

Mocne i elastyczne połączenie między przodem a zadem jest kluczem do dobrego jeździectwa.

To połączenie można osiągnąć jedynie poprzez rozwinięcie pozytywnego napięcia mięśni górnej linii (uwaga: to pozytywne, elastyczne napięcie istniejące w mięśniu nie ma nic wspólnego z napięciem wodzy). To pozwala na komunikację między wygięciem konia „w łuk” przed i za siodłem i umożliwia swobodny przepływ półparad. Takiego konia określamy jako “pracującego przez grzbiet”.

Warunkiem wstępnym do rozwinięcia tego elastycznego połączenia przez grzbiet jest spokój i siła mięśni odpowiedzialnych za postawę, wymagana do utrzymania pożądanej sylwetki (uniesienia grzbietu i rozciągnięcia szyi). Chodzi o mięśnie wielodzielne szyi i grzbietu, które stabilizują kręgi. Muszą one być wzmacniane stopniowo – ich trening wymaga czasu, aby mogły rozwinąć zdolność do utrzymywania uniesienia grzbietu pod ciężarem jeźdźca. Longissimus dorsi (mięsień najdłuższy grzbietu) może wtedy swobodnie pełnić swoją funkcję ruchową.

Koń musi być „wygięty w łuk” przed i za siodłem poprzez rozciągnięcie szyi i sięgnięcie do wędzidła, a także poprzez rozciągnięcie lędźwi. Ręka jeźdźca będzie tym bliżej pyska konia w zebraniu, im mocniejsze będzie ugięcie w stawach zadnich kończyn konia, a tym samym uniesienie głowy i szyi. Pomimo że szyja pozostaje tak samo długa, koń zaczyna nieść ją bardziej w pionie. Jeździec skraca wtedy wodze, aby zachować łączność na wodzach, jednak nie wywołuje to wstecznego działania. Jeżeli koń zmęczy się i schowa za wędzidło (przestanie się rozciągać i sięgać do wędzidła), jeździec powinien utrzymać łączność z pyskiem i spróbować wysłać konia łydkami naprzód, aby mógł ponownie się rozciągnąć i dojść do kontaktu. Jeździec musi wzmacniać mięśnie konia odpowiedzialne za utrzymanie postawy (mięsień wielodzielny, odpowiedzialny za ustabilizowanie kręgów oraz górne mięśnie szyi) poprzez swobodny ruch naprzód po liniach prostych, zachęcając konia do rozciągania mięśni górnej linii. Dzięki temu stopniowo rozwinie się siła potrzebna do uwolnienia grzbietu, ZANIM rozpocznie się praca nad kontaktem czy zebraniem.

Bez tej uniesionej sylwetki, mięsień najdłuższy grzbietu (l. dorsi) nie jest w stanie podołać swojej funkcji. Grzbiet nie jest w stanie być przepuszczalny, więc pomoce nie mogą przez niego przechodzić. Gdzieś jest blokada. Tam gdzie istnieje napięcie, opór czy też nie ma swobodnej pracy mięśni, tam niemożliwy jest prawidłowy trening.

Spokojnie, naprzód i na wprost

Zadnie nogi muszą wkraczać w linii prostej pod kręgosłup konia… jeździec musi poruszać biodrami analogicznie do ruchów bioder konia i prowadzić zadnie nogi konia łydkami (zachowując swobodę ruchów grzbietu lekkim dosiadem) tak, aby obie kończyny wkraczały równo. Często prawa tylna noga „spóźnia”, co oznacza że koń nadmiernie obciąża lewą łopatkę. Jeździec pociąga wtedy za lewą wodzę, aby podnieść głowę konia i móc używać wodzy jako kierownicy. To z kolei wtórnie hamuje pracę zadnich nóg konia. Lewa wodza musi w takiej sytuacji pozostawać lekka, aby koń mógł sam się zrównoważyć i móc iść od zadu. Aby uniknąć uciekania konia spod jeźdźca, przenoszenia ciężaru na przód i wieszania się na wędzidle, należy zwolnić tempo używając do tego łydek i dosiadu, a ręki używać jedynie przez krótki moment i natychmiast odpuszczać. Zwalnianie wykroku przednich kończyn i jazda od zadu wymaga początkowo stanowczej reakcji, jednak z czasem, wraz ze wzrostem równowagi konia, pomoce stają się coraz mniej widoczne.

‘Dehnungshaltung’. Rozciągnięta sylwetka jest niezbędna.

 Koń musi rozluźnić się oraz rozciągnąć głowę i szyję, aby móc unieść grzbiet. Dzięki temu zacznie wzmacniać mięśnie odpowiedzialne za utrzymanie postawy szyi i kręgosłupa. Następnie trzeba zachęcić konia do zaangażowania mięśni brzucha i zginaczy biodra, aby mogły wywołać one pożądaną postawę i wesprzeć dosiad jeźdźca w odciążaniu mięśnia najdłuższego grzbietu (longissimus dorsi) w celu osiągnięcia rozluźnionego ruchu oraz rozwinięcia kontaktu.

Koń musi być w stanie utrzymywać uniesiony grzbiet, pozwalając jednocześnie na elastyczne drgania mięśnia najdłuższego grzbietu (l. dorsi). Drgania te wzrastają wraz ze stopniem zebrania i wygięcia. Wraz ze wzmocnieniem zadnich kończyn wzrasta energia potrzebna do ruchu naprzód i wejścia konia na kontakt, a także jakość półparad, pozwalających na powrót tej energii do zadu i wytworzenie większej elastyczności, ekspresji ruchu lub wyższego i obszerniejszego skoku.

Drągi, cavaletti, spokojne tempo, długie wodze, duża ilość spokojnego galopu w dosiadzie odciążającym z niskim ustawieniem głowy i szyi konia pomogą stopniowo wzmocnić mięśnie utrzymujące sylwetkę.

Silne mięśnie wielodzielne umożliwiają stabilne funkcjonowanie kręgosłupa. Słabe mięśnie wielodzielne powodują zapadanie się pleców konia pod ciężarem jeźdźca. Wraz z zapadnięciem się grzbietu:

  • znika połączenie pomiędzy przodem a tyłem konia,

  • zadnie nogi nie są w stanie wkraczać głęboko pod kłodę konia,

  • nie jest możliwe prawdziwe zebranie

  • wzrasta ból w okolicy lędźwiowo-krzyżowej – najczęściej diagnozuje się syndrom kissing spine (stykania się wyrostków kolczystych kręgosłupa) lub zwyrodnienie stawu biodrowo-krzyżowego.

Można porównać to do noszenia ciężkiego plecaka – łatwiej go unieść, gdy ciężar spoczywa wyżej na łopatkach i jest dobrze przytwierdzony (nie wisi). Ciężar niesiony zbyt nisko spowoduje uwypuklenie pleców i ból w okolicach lędźwi i łopatek.

Ciężar jeźdźca musi spoczywać tak blisko kłębu, jak to możliwe. Wtedy zadnie nogi ostatecznie przyjmą na siebie więcej pracy przy zebraniu, i zainicjują uwypuklenie grzbietu. W tej pozycji jeździec w naturalny sposób będzie w stanie siedzieć wyprostowany w siodle oraz nieznacznie odchylony przy ruchach wyższej szkoły. Zanim jednak koń będzie zdolny do zebrania, jeździec musi mniej lub bardziej pochylać się do przodu, pozostając w równowadze z koniem oraz nie utrudniać osiągnięcia zebrania.

Dobry kontakt osiąga się wtedy, gdy koń rozciąga szyję w kierunku wędzidła i zabiera jeźdźca naprzód. Kiedy mięśnie odpowiedzialne za utrzymanie postawy szyi zmęczą się, w mięśniu zgromadzi się kwas mlekowy powodujący ból. Wtedy koń może zrobić jedną z dwóch rzeczy: schować nos za wędzidło, aby uniknąć kontaktu lub opuścić nisko szyję i ulżyć mięśniom wieszając się na wędzidle. Jeżeli wodze będą luźne, więzadło karkowe będzie utrzymywać głowę i szyję, co przyniesie ulgę zmęczonym mięśniom.

Jeżeli koń skraca szyję i chowa się za wędzidło, należy wyjechać go naprzód, aby mógł zwiększyć siłę pchającą od zadu i z powrotem przyjąć kontakt na wędzidle, utrzymując ramę. Zwłaszcza w przejściach w dół należy zwrócić uwagę, aby nie ciągnąć za wodze – to sprowokuje konia do unikania kontaktu i chowania nosa. Nie należy także pozwalać na opuszczanie grzbietu w przejściach do niższych chodów, ale stale wyjeżdżać konia naprzód i utrzymywać dzięki temu jego sylwetkę (zadnie nogi będą wkraczać pod kłodę i napotykać wstrzymującą rękę).

Gdy koń rozwinie już silne mięśnie odpowiedzialne za postawę, może wtedy z łatwością rozkładać swoją masę równomiernie na wszystkie cztery kończyny. Koń ze słabym grzbietem często ustawia kończyny piersiowe lekko z przodu, aby pomóc sobie w utrzymaniu równowagi (jak w trójnogu), zwłaszcza w momencie, gdy jedna z zadnich nóg jest odciążona. Gdy podniesie przednią nogę, równocześnie weźmie krok w tył, aby wesprzeć swój balans.

Najważniejszą składową udanego skoku jest siła konia, która pozwala mu nieść się w “sylwetce roboczej” – w równowadze, bez „kładzenia się” na łopatkach czy „ciągania” i nierytmicznego pokonywania przeszkód (Gerco Schröder Londyn). Konie ze słabym umięśnieniem górnej linii szyi konsekwentnie kładą się na łopatkach lub ciągną, a to zmienia rytm przebiegu parkuru i skutkuje zwiększoną ilością zrzutek.

 O AUTORZE:
ANGELA MCLEOD – weterynarz pochodząca z Nowej Zelandii, która zdobywała doświadczenie weterynaryjne i jeździeckie w Anglii, Niemczech i Australii; podczas pobytu w Niemczech pobierała nauki od takich znanych postaci w świecie jeździeckim jak Klaus Balkenhol, Gerd Heuschmann czy Martin Plewa. Obecnie pracuje jako weterynarz w Australii i jej celem jest rozpowszechnianie informacji na temat biomechaniki i prawidłowej jazdy sprzyjającej zdrowiu koni.