Dobry start cz. II

praca z  Autor: Anja Beran we współpracy z Mary Daniels • Zdjęcia: Stefan Wartini • Artykuł udostępniony dla Classical Way dzięki uprzejmności magazynu Dressage Today
Tłumaczenie: Classical Way

Wprowadzenie do jazdy wierzchem/pracy pod siodłem

Gdy młody koń (około 3. roku życia) potrafi chodzić na lonży w rozluźnieniu, będąc osiodłanym i okiełznanym (także z luźno opuszczonymi strzemionami), zwykle jest już gotowy do rozpoczęcia procesu przyjmowania jeźdźca na swój grzbiet. W pierwszej części artykułu opisałam swoje podejście do tematu przyzwyczajania młodego konia do lonżowania i siodłania. W tej części, wyjaśnię jak wprowadzam konia do pracy z jeźdźcem.

Pragnę zauważyć, że osoba jaką widzę w roli pierwszego jeźdźca powinna budową ciała odpowiadać rozmiarom konia. Jeździec musi być odpowiedniego wzrostu i wagi i dobrze jeżeli jest atletyczny i elastyczny. Ważne jest, aby nie bał się tego, żę koń może bryknąć lub być trochę niespokojny – jeździec powinien być w stanie pozostać elastyczny i podążać za ruchem konia w każdej sytuacji. Pierwszy jeździec młodego konia nigdy nie powinien robić tego, co mogłoby przeszkadzać zwierzęciu.

KROK PIERWSZY: przygotowanie do pracy w siodle i noszenia jeźdźca

Zaczynam od przelonżowania konia na kawecanie w pełnym osprzęcie: siodle z opuszczonymi luźno strzemionami i w ogłowiu, tak, jak robiłam to codziennie przez miesiąc lub dłużej. Następnie ustawiam konia na środku ujeżdżalni, aby przygotować go do pierwszego dosiadania. Staję naprzeciwko konia, trzymając go za kawecan i mówię do niego uspokajająco. W tym czasie jeździec również podchodzi do konia i zaczyna głaskać jego szyję w celu zainicjowania kontaktu.

Przygotowanie konia do ruchów jeźdźca: Kiedy jeździec czuje, że koń jest zrelaksowany, może zacząć wykonywać ruchy imitujące przygotowanie do wsiadania, np. przysiady, aby przyzwyczaić konia do zwiększonej ilości ruchu w swoim otoczeniu. Jeżeli koń pozostaje spokojny, jeździec może rozpocząć wykonywać inny ruch, przykładowo niewielkie podskoki. Jeżeli i to nie robi wrażenia na zwierzęciu, podskoki mogą stawać się troszkę wyższe.

Gdy koń okaże się być zrelaksowany nawet przy zwiększonej ilości ruchów człowieka po swojej lewej stronie, jeździec powinien wykonać te same ruchy po prawej stronie zwierzęcia. Po obydwu stronach jeździec powinien znajdować się możliwie najbliżej strzemion. W ten sposób koń nauczy się pozostawać spokojny nawet wtedy, gdy jeździec będzie próbował z niego zsiąść.

Jeżeli będziemy przyzwyczajać konia z ziemi, stopniowo, niewielkimi krokami, nie powinien się bać. Tym sposobem unikniemy także wielu niebezpiecznych sytuacji i zachowań, przykładowo wierzgania.

Przygotowanie konia do odczuwania ciężaru na strzemionach: Jeżeli koń zaakceptuje powyższe działania, jeździec może zacząć przyzwyczajać konia do odczuwania ciężaru na strzemionach. W tym celu jeździec chwyta rękoma strzemię i pociąga nim lekko w dół. W ten sposób koń zrozumie, także kiedy jeździec będzie na jego grzbiecie, że na strzemiona będzie wywierany nacisk. Powtarzamy to ćwiczenie po obu stronach.

Przyzwyczajanie do ruchów jeźdźca w siodle: jeżeli koń stoi spokojnie kiedy pociągamy za strzemiona, jeździec, stojąc po lewej stronie na wysokości siodła, powinien unieść prawe ramię i machnąć ręką nad zadem konia. Koń będzie obserwował działania jeźdźca „kantem oka”. Wykonujemy to ćwiczenie kolejno z obu stron, do czas aż koń przyzwyczai się do ruchów i kompletnie zrelaksuje. Stopniowo powinno się zwiększać tempo wykonania tego ruchu, aby koń oswoił się z kolejnym ruchem towarzyszącym wsiadaniu – przekładaniem nogi jeźdźca nad zadem.

W dalszej kolejności jeździec unosząc rękę powinien lekko pukać w siodło, aby wydawało ono dźwięk. Pukanie powinno odbywać tak, aby imitowało kłus anglezowany. Koń będzie mógł wtedy poczuć w siodle ruch, połączony z łagodnym dźwiękiem i będzie mógł opatrzyć się z ruchem ręki wędrującej w górę i w dół, podobnie jak ciało jeźdźca będzie to wykonywało w późniejszym czasie.

Powtarzamy ten trening przez kolejne kilka dni, do czasu aż koń w pełni zaakceptuje nasze podskoki, ciężar na strzemionach i ruchy ramion jeźdźca przy swoim ciele. Wtedy przechodzimy do kolejnego kroku.

KROK DRUGI: dosiadanie

Ponownie przeprowadzamy osiodłanego konia na środek ujeżdżalni – będziemy potrzebowali również trzeciej osoby do pomocy, która przy wsiadaniu przytrzyma jeźdźcowi strzemię z prawej strony konia. Tym razem także staję z przodu konia i przytrzymuję za kawecan, jednocześnie uspokajając głosem, na wypadek gdyby koń zaczął się denerwować. Mam przy sobie także smakołyki.

Wsiadanie i zsiadanie: Jeździec wsuwa stopę w lewe strzemię i bardzo powoli zaczyna zwiększać nacisk na strzemię, aby wciągnąć się na siodło. Na tym etapie nie przekłada się nogi na prawą stronę konia. Zamiast tego jeździec pozostaje chwilę oparty na lewym strzemieniu, a następnie wyciąga stopę i zeskakuje na ziemię. To ćwiczenie powinno przebiegać gładko, o ile dobrze przygotowaliśmy do tego konia wyżej opisanymi ćwiczeniami.

Krok po kroku jeździec stara się, aby z każdym powtórzeniem wciągać się coraz wyżej i stawać na strzemię coraz bardziej wyprostowanym. Koń będzie widział wtedy, że cały tułów człowieka znajduje się ponad jego grzbietem. Widząc to, niektóre konie unoszą szyję i zaczynają się niepokoić – wtedy mówię do nich spokojnym głosem, a cała nasza grupa zachowuje spokój . Powtarzamy ten układ przez kilka kolejnych dni.

Wsiadanie w siodło: Tyko wtedy, gdy koń jest całkowicie zrelaksowany, kontynuuję i proszę jeźdźca, aby dosiadł konia przekładając wreszcie nogę na prawą stronę konia, zastrzegając jednak, aby nie dotknął nią zadu konia. Nasz pomocnik ostrożnie podaje jeźdźcowi prawe strzemię i powoli wycofuje się (na wypadek wierzgania). 99% koni stoi w tym momencie spokojnie, o ile zostały dobrze przygotowane. Jeździec nie porusza się na koniu, jedynie siedzi w lekkim siadzie, pochylony nieco do przodu i oczekuje na mój sygnał do zsiadania. W tym celu wyciąga obie nogi ze strzemion i bardzo ostrożnie przekłada prawą nogę z powrotem na lewa stronę konia (to zwykle krytyczny moment) i zeskakuje z konia. Na początek tyle wystarczy.

W przeciągu kolejnych kilku dni powtarzamy często to ćwiczenie, zawsze jednak dopiero po wylonżowaniu konia. Wsiadamy i zsiadamy kilkukrotnie, do czasu aż koń przyzwyczai się. Do tego momentu jeździec nie potrzebuje używać wodzy.

KROK TRZECI: aktywny jeździec

Kiedy koń bez problemu akceptuje wsiadanie i energiczne ruchy jeźdźca możemy przejść do kolejnego kroku, kiedy to jeździec rozpoczyna oddziaływać na konia.

Dotykanie konia i mówienie do niego z siodła: podczas gdy koń w dalszym ciągu stoi na środku ujeżdżalni, jeździec stale dotyka szyi konia i zaczyna ją głaskać. Wiele koni czuje się zaniepokojona, gdy coś dotyka je z góry – należy wtedy mówić spokojnie do konia. W tym momencie możemy zaobserwować kolejny fenomen, ponieważ konie często nie rozumieją skąd napływa głos.

Poruszanie się w siodle: Kiedy jeździec może już bez przeszkód dotykać konia i mówić do niego, podczas siedzenia w siodle, może rozpocząć wstawać i siadać, jak gdyby jechał kłusem anglezowanym. Wciąż pracujemy z koniem “w stój”. Jeździec powinien być także w stanie rozłożyć ręce na boki nie płosząc przy tym konia. Wykonujemy te ćwiczenia przez kolejne kilka dni, aż do momentu, gdy koń w pełni je zaakceptuje.

KROK CZWARTY: koń porusza się wraz z jeźdźcem

Jeżeli koń nie wykazuje objawów zdenerwowania w poprzednich ćwiczeniach, możemy przejść do stepowania z pomocnikiem. Kiedy prowadzę konia z jeźdźcem, robię to przez kilka metrów, po czym zatrzymuję się i ruszam ponownie. Jeździec w tym momencie tylko podąża za ruchem konia.

Lonżowanie z jeźdźcem: po upływie kilku dni, kiedy jestem już w stanie bez obaw stępować konia z jeźdźcem na grzbiecie, proszę jeźdźca aby wziął do ręki wodze i na lonży wprowadzam ich na koło. Jeździec trzyma wodze jedynie za końcówkę, aby były całkowicie luźne – to jest etap służący wyłącznie nauczeniu konia noszenia jeźdźca na grzbiecie. Używam takich samych pomocy, jakbym lonżowała konia bez jeźdźca, na przemian zatrzymując go i ruszając stępem kilka razy.

Przy trudniejszych koniach proszę o pomoc dodatkową osobę, która bierze ode mnie bat podczas lonżowania. W ten sposób w razie kłopotów, mogę trzymać lonżę oburącz i ewentualnie zatrzymać konia działając kawecanem.

Pierwszy kłus: jeżeli sprawdziliśmy już, że koń chodzi spokojny i zrelaksowany w stępie pod kilkoma jeźdźcami, możemy rozpocząć jazdę kłusem. Powinniśmy jednak być bardzo ostrożni. Pozostając na środku ujeżdżalni, używam głosu tak jak zwykle, aby zachęcić konia do ruchu naprzód. Jeżeli koń potrzebuje dodatkowej zachęty, z boku powinna stać osoba z bacikiem, aby zareagować w razie potrzeby.

Kiedy po raz pierwszy proszę konia o kłus pod jeźdźcem, robię to mniejszym niż zwykle kole. W ten sposób jestem w stanie lepiej kontrolować konia. Na większym kole ruszam kłusem tylko wtedy, gdy mam pewność, że koń jest spokojny i zrelaksowany. Kłusuję zwykle nie dłużej niż przez jedno bądź dwa okrążenia, po czym pozwalam koniowi przejść do stępa.

Jeździec nie stosuje w tym czasie żadnych pomocy, ale stara się jedynie podążać za ruchem konia oraz bardzo lekko i delikatnie siadać podczas anglezowania.

Widziałam wiele koni, które czując jak jeździec unosi się i siada, wpadają w panikę – z takimi końmi pracujemy nie anglezując i staramy się je bardzo ostrożnie nauczyć, że jednak chcielibyśmy unosić się delikatnie nad siodło. Ręce jeźdźca są stale oparte na szyi, ale nie poruszają się. Staramy się także aby jeżdżący utrzymywał wodzami bardzo delikatną łączność z pyskiem konia, ale musimy pamiętać, że w tej fazie treningu nie może w żaden sposób oddziaływać na koński pysk.

Niektóre konie rozpoczynają kłus bardzo nerwowo, kuląc pod siebie ogon, ponieważ bardzo obawiają się iść z kimś na grzbiecie. To bardzo ważne, aby jeździec podążał za ruchem konia, podczas gdy ja próbuję uspokoić i zwolnić ruch zwierzęcia. Inne konie są bardzo niechętne do poruszania się kłusem z dodatkowym ciężarem na grzbiecie i muszę je bardziej stanowczo nakłaniać głosem do ruszenia (ewentualnie używam bacika). Oba typy koni potrzebują wielokrotnie wykonywać przejścia stęp-kłus-stęp, aby odnaleźć właściwy sposób noszenia jeźdźca.

Pierwszy galop: Po upływie kilku dni, w których wykonujemy powyższe ćwiczenia w stępie i kłusie z pasywnym jeźdźcem, przychodzi pora na pierwszy galop. Ponownie korzystam z pomocy mojego głosu (lub też bacika), aby uzyskać od konia bardzo żwawy kłus. W pewnym momencie koń sam zagalopuje, kiedy nie będzie w stanie szybciej kłusować. Jeździec musi pozostawać w lekkim siadzie, z opartą i spokojna ręką i jedynie podążać za ruchem konia.

Lonżuję konia z jeźdźcem w trzech chodach do czasu aż uznam, że koń porusza się z taką samą swobodą jak wtedy, kiedy nie jest dosiadany. Do tego czasu jeździec nie wpływa w żaden sposób na konia. Ten czas poświęcam jedynie na przyzwyczajeniu konia do noszenia jeźdźca na grzbiecie. Wtedy i tylko wtedy przechodzę do kolejnego kroku, jakim jest nauka odpowiadania na pomoce.
Jednak to temat na całkiem inny dzień!

This article first appeared in the December 2013 issue of Dressage Today magazine (DressageToday.com)

 

 O AUTORZE:
ANJA BERAN – autorka książki “Classical Training with the Horse in Mind, 21st century how-to guide to classical equitation”, autorka serii DVD “Elegant Dressage Training”; współpracowała zawodowo z Manuel’em Jorge de Oliveira i Marc’iem de Broissia; trenuje we własnym ośrodku Gut Rosenhof w Niemczech;

.
.Więcej informacji znajduje się stronie:  anja-beran.com

5 komentarzy “Dobry start cz. II”

Możliwość komentowania została wyłączona.