Dlaczego zrozumienie biomechaniki konia jest ważne?

Autor: Angela McLeod
Tłumaczenie: Classical Way

Biomechanika jest nauką, która zajmuje się badaniem ruchu żywego ciała – czyli tym, jak współpracują mięśnie, układ kostny, ścięgna i więzadła, aby wyprodukować ruch. Biomechanika wyjaśnia na czym polega negatywny wpływ nieprawidłowego jeździectwa i metod treningowych, takich jak rollkur, na ciało konia.

To bardzo ważne, żeby jeźdźcy zrozumieli fizyczny wpływ ich pomocy na ciało konia, postrzegane jako całość. Zasady biomechaniki pomogą im zorientować się, że nieprawidłowe użycie pomocy (jak np. wsteczne działanie ręką) uniemożliwia koniowi poruszanie się z rozluźnionym, falującym grzbietem, a długoterminowe ich stosowanie prowadzi do poważnych kulawizn i problemów behawioralnych.

Poprzez liczne połączenia z resztą tułowia, pozycja oraz długość końskiej szyi ma bezpośredni biomechaniczny wpływ na grzbiet konia. Jeżeli głowa usytuowana jest nienaturalnie nisko i poza pionem lub szyja jest nienaturalnie skrócona, nieuchronnie doprowadzi to do zaburzeń ruchu i po pewnym czasie do problemów zdrowotnych.

Celem treningu ujeżdżeniowego jest taka gimnastyka konia, dzięki której staje się on mocniejszy, ma lepszą równowagę i słucha jeźdźca, bez oporu odpowiadając na jego pomoce.
Budowanie mięśni wymaga czasu i cierpliwości. Trenując konia, człowiek pełni dla niego rolę podobną do trenera personalnego – musi spróbować zachęcić go do używania swoich mięśni w prawidłowy sposób i pokazać mu jak to zrobić. Dąży do wzmocnienia ciała konia, uważając żeby nie przesadzić – nie spowodować bólu, kontuzji, ani nie wywołać oporu u konia. Ma to sens tylko wtedy, gdy jeździec posiada podstawową wiedzę na temat anatomii i wie jak pracują mięśnie zwierzęcia – to jedyna droga, aby osiągnąć cel.

Jak powiedział Chris Bartle (brytyjski jeździec WKKW i ujeżdżenia na poziomie międzynarodowym, trener niemieckiej drużyny WKKW) w swojej książce pt. „Training the Sport Horse” (wyd. pol. “Trening konia sportowego”) – „Kluczem do wydajnego ruchu konia sportowego jest jego grzbiet.”

Ogólnym celem treningu jest wzmocnienie „mostu” utworzonego pomiędzy przednią częścią wierzchowca a zadem i umożliwienie przepływu energii od zadu, przez rozluźniony longissimus dorsi (mięsień najdłuższy grzbietu), aż do swobodnie niesionego przodu .
Jeżeli uda nam się to osiągnąć, możemy komunikować się z koniem coraz to delikatniejszymi sygnałami i czuć jak nasze półparady przepływają przez grzbiet konia, a jego zadnie nogi coraz mocniej zginają się tworząc ruch zebrany. Uważam, że zrozumienie biomechaniki i pracy mięśni jest kluczowe jeżeli chcemy osiągnąć taki rodzaj sprawności u konia.
Koń nie został stworzony do jazdy. Zastanówmy się co dzieje się, gdy jeździec po raz pierwszy wsiada na młodego konia. Początkowo koń napina się i wygina grzbiet w łuk. Może także zacząć brykać. Dopiero kiedy nieco się zrelaksuje, jego grzbiet opada i w efekcie dźwiga ciężar jeźdźca na swoim kręgosłupie bez pomocy mięśni grzbietu.

Łańcuch brzuszny (splot ścięgien biegnących od mostka do obręczy miednicy) odgrywa tu znaczącą rolę, ponieważ kiedy koń zaczyna się męczyć, stawia przednie kończyny nieco bardziej z przodu, a tylne zostawia z tyłu. Więzadła łuku łańcucha brzusznego są wtedy pasywnie napięte i poddane zwiększonemu wysiłkowi bez aktywnej pomocy mięśni.
W taki sposób koń może nieść jeźdźca nawet przez dłuższy czas, ale jego zdolność do naturalnego ruchu będzie mocno ograniczona. Będzie poruszał się nieregularnie, zataczając się na boki, a jeździec będzie miał wrażenie, że siedzi na wklęsłej skale.

Gdy taka pozycja w końcu stanie się niewygodna lub wręcz sprawi koniowi ból, będzie on próbował usztywnić grzbiet. Usztywniając wszystkie mięśnie w obrębie pleców jest w stanie dalej nieść ciężar. Skutkuje to usztywnieniem się chodów i stawianiem przez konia krótkich kroków, takich, że jeździec nie jest w stanie wysiedzieć kłusa ćwiczebnego.
Najdłuższy mięsień grzbietu, który jest gruby, mięsisty i pokryty niewielką ilością włóknistych ścięgien, nie może funkcjonować w ten sposób zbyt długo. W jego obrębie szybko tworzy się kwas mlekowy i staje się bolesny. Aby temu zapobiec, koń znów uwalnia napięcie i opuszcza grzbiet, który wraca do poprzedniej pozycji, a opisany proces zaczyna się od początku.

Niektóre konie zmagają się z noszeniem jeźdźca w taki sposób przez całe swoje życie. Ich grzbiet nie faluje, nie jest elastyczny i te konie nigdy nie będą w stanie poruszać się chodami wysokiej jakości. Żeby tego uniknąć, młody koń musi nauczyć się unosić grzbiet poprzez aktywizowanie zadu oraz obniżoną szyję. Wraz z takim ruchem więzadła karkowe oraz mięśnie brzuszne odciążają mięśnie pleców tak, że koń jest w stanie komfortowo nieść ciężar jeźdźca.

Funkcje i anatomia mięśni
Główna funkcja mięśnia najdłuższego grzbietu wiąże się z ruchem. Nie służy więc on do niesienia jeźdźca. To zadanie spada na inne grupy mięśni, które muszą rozbudować się podczas długoterminowego treningu, aby mogły podtrzymać ciężar jeźdźca i zostawić najdłuższy mięsień grzbietu swobodnym.

Muskulatura końskiego atlety, podobnie jak ludzkiego, musi być rozwijana stopniowo. Przybieranie na masie mięśniowej powiązane jest z intensywnym bólem i każdy kto trenuje konie musi być tego świadom. Trener powinien obserwować oznaki tego bólu, lub objawy zmęczenia u konia i odpowiednio reagować. Oznacza to robienie częstych przerw na luźnej wodzy i jeżeli to konieczne, zaplanowanie dla konia dni wolnych od pracy.

Niemiecka Skala Treningowa
O niemieckiej skali treningowej mówi się dużo, ale z moich doświadczeń w Niemczech wynika, że nie zawsze jest ona przestrzegana.

Rytm
Naturalny dla konia rytm to taki, podczas którego jego nogi, jak wahadła, kołyszą się pod falującym grzbietem. Ten rytm jest O WIELE WOLNIEJSZY niż większości osób może się wydawać. Żeby go rozpoznać, trzeba pozwolić koniowi iść w jego naturalnym tempie, aby odnalazł swoją równowagę. Można zrobić to zarówno na lonży jak i pod jeźdźcem jadącym w dosiadzie odciążającym.

Elastyczność i rozluźnienie
Aby osiągnąć jakikolwiek progres w treningu, koń musi być rozluźniony. Nie dojdziemy do tego bez prawidłowego rytmu. Wiele koni mając jeźdźca na grzbiecie będzie spieszyć i biec zbyt szybko, ponieważ są spięte, a w wyższym tempie łatwiej im odnaleźć balans. Jeżeli koń jest zbyt świeży i nieskoncentrowany, nie ma sensu kontynuować treningu dopóki nie stanie się rozluźniony i słuchający. Musi być spokojny, poruszać się w swoim wolnym, naturalnym rytmie i zacząć szukać pozycji szyi do przodu i w dół.

Na tym etapie wodze są długie; nie doszliśmy jeszcze do kontaktu. Mogą być naprawdę długie, ale nie powinny zwisać zupełnie luźno. Jeździec czuje wtedy delikatne połączenie z końskim pyskiem, ale głowa i szyja są w stanie “oddychać”.

Jeżeli stały kontakt zostanie wyegzekwowany zbyt wcześnie, będzie to tak zwana praca “od przodu do tyłu”, co skutkuje zaburzoną pracą zadu. Pozostanie przez jeźdźca w dosiadzie odciążającym pozwala z kolei koniowi poruszać się w swoim wolnym, naturalnym rytmie, w którym będzie mógł rozluźnić się i opuścić szyję. Opuszczona szyja działa jak przednia dźwignia unosząc grzbiet do góry.

Wraz z uniesieniem grzbietu następuje uwolnienie zadnich nóg umożliwiając im mocniejsze wkraczanie pod środek ciężkości zwierzęcia. Poruszający się w taki sposób koń, jest bardzo przyjemny do jazdy, a jego ogon kołysze się lekko w rytm bardzo regularnych kroków. I dopiero wtedy jest to moment na powolne skrócenie wodzy. Jeździec powinien wtedy poczuć połączenie pomiędzy zadnimi nogami konia a wędzidłem.

Podczas wkraczania tylnej kończyny pod kłodę konia, można poczuć po jej stronie ruch głowy zwierzęcia w kierunku wędzidła. Jeździec nie może w tym momencie blokować go wodzami, ponieważ to ograniczyłoby pracę zadu.

Ręce muszą przez cały czas utrzymywać jednakową relację z końskim pyskiem, podczas gdy jeździec pozostaje w niezależnej równowadze w środku ciężkości konia. W zależności od tego, jak silny na tym etapie jest grzbiet i zadnie nogi konia, jeździec musi odpowiednio przesunąć swój ciężar ciała do przodu, aby odciążyć i uwolnić plecy konia.

Koński grzbiet często bywa porównywany do mostu zawieszonego na filarach po obu jego końcach. Przedni filar stanowi szyja (więzadło karkowe oraz górne mięśnie szyi) i to ona rozciągając się, powoduje uniesienie grzbietu konia. Z kolei mięśnie zadnich kończyn oraz mięsień brzuszny, poprzez staw krzyżowo-biodrowy, podnoszą grzbiet ciągnąc do tyłu wyrostki kolczyste kręgosłupa, naturalnie skierowane ku przodowi.

Już od samego początku treningu konia górne mięśnie szyi wykonują znaczną część pracy unoszącej grzbiet, wspierane przez pasywne więzadło karkowe (biegnące wzdłuż górnej linii szyi od tyłu czaszki, aż do kłębu). Im głowa konia znajduje się niżej, tym więcej pracy mogą przejąć więzadła (co nie wymaga od konia żadnej energii – jest to mechanizm wykorzystywany przez niego do podtrzymywania pleców podczas jedzenia trawy), a im wyżej, tym mocniej pracować muszą górne mięśnie szyi.

LOSGELASSENHEIT (niem. rozluźnienie; przyp. CW) – to jedno z tych określeń, które ciężko zdefiniować, ponieważ służy do określenia odczuć pomiędzy jeźdzcem i koniem. Oto co mówi na ten temat podręcznik Niemieckiej Federacji Jeździeckiej:
Losgelassenheit może być interpretowane jako elastyczność połączona z rozluźnieniem i brakiem jakichkolwiek napięć uniemożliwiających koniowi swobodny ruch.

Prawidłowy rytm można uzyskać u konia tylko w momencie, kiedy jego plecy falują. Mięśnie szyi i pleców muszą być nie tylko rozluźnione, ale muszą także pracować i kołysać się wraz w ruchem końskich nóg. Wszystkie stawy powinny łatwo zginać się i rozciągać, a całe ciało konia musi sprawiać wrażenie luzu i elastyczności. Koń powinien chętnie współpracować i posiadać chęć ruchu naprzód. Bez tego ostatniego nie jesteśmy w stanie osiągnąć prawdziwego Losgelassenheit.

To właśnie jest warunkiem jakiejkolwiek pracy nad kontaktem, wyprostowaniem, impulsem, zebraniem. Bez Losgelassenheit każda próba pracy nad nimi tworzy u konia opór i napięcie.
Górne mięśnie szyi mają w sobie wiele ścięgnistych włókien dzięki którym kwalifikują się do grupy mięśni odpowiedzialnych za utrzymanie sylwetki i mogą pracować w jednej pozycji nawet przez bardzo długi czas. Tym niemniej muszą być trenowane stopniowo do czasu, aż nie staną się odpowiednio silne. Ich trening wymaga częstych przejść od pozycji rozciągniętej do wyższego ustawienia.
W czasie gdy szyja podnosi się, zadnie nogi zaczynają przejmować część pracy, która powoduje uniesienie grzbietu. Koń nie może wisieć na wędzidle lecz powinien pracować w równowadze pod jeźdźcem oferującym mu lekki kontakt. Jeżeli koń chce opuścić szyję i przenieść ciężar na przód, podniesienie szyi powinno nastąpić poprzez mocniejsze zaangażowanie zadu, nigdy przez ciągnięcie za wodze!
W jeździectwie przez cały czas dążymy do tego, aby nasze konie stały się elastycznymi atletami z lepszą równowagą zarówno podłużną jak i poprzeczną. Aby stało się to możliwe, jeźdźcy muszą być w stanie siedzieć we własnej równowadze. Jeżeli równowaga w osi poziomej (od głowy do zadu – przyp. CW) jest zaburzona przez jeźdźca, który ciągnie za wodze lub używa takich patentów jak czarna wodza, koń przełoży więcej swojego ciężaru na przód i albo uwiesi się na wodzach żeby odzyskać równowagę, albo schowa się za wędzidłem usztywniając dolne mięśnie szyi. To napięcie przeniesie się do grzbietu i spowoduje zaburzenie naturalnego ruchu konia.

Wyprostowanie
Tak jak ludzie są prawo- lub leworęczni, tak konie bywają prawo- lub lewostronne. Ich kręgosłup jest lekko wygięty na prawo, lub lewo co powoduje poruszanie się w skrzywieniu; obciążają wtedy mocniej jedną z łopatek i uciekają na bok jedną zadnią nogą.
W Niemczech uczy się o tym każde dziecko, które zaczyna naukę jazdy konnej, lecz wielu doświadczonych weterynarzy nie zwraca na to uwagi. Jeżeli koń wygięty jest na prawo (tak jak większość) prawa zadnia noga pozostaje krócej na ziemi, przez co ma mniejszy dystans do pokonania i koń wygląda jakby kulał na tę nogę.
Konie różnią się między sobą stopniem skrzywienia i często największe problemy z ruchem “przez grzbiet” mają te, które są nieprzeciętnie krzywe. Nie powinniśmy próbować prostować konia, jeżeli nie jest on odpowiednio luźny i nie porusza się poprzez falujący grzbiet do równego kontaktu na obu wodzach. Koń wygięty na prawo będzie prawdopodobnie wymagał ćwiczeń łopatką do przodu w prawo, aby prawa zadnia noga wróciła pod kłodę.

Rozwój równowagi poprzecznej (inaczej wyprostowania) charakteryzuje się poprawą i stabilizacją kontaktu na obu wodzach. Wtedy możemy zacząć więcej pracować na łukach i kołach oraz nad chodami bocznymi. Jednakże zawsze musimy upewnić się czy kontakt jest stabilny (i czy taki pozostaje przez cały czas) na obu wodzach i czy koń jednakowo pewnie wkracza zadnimi nogami pod kłodę (innymi słowy staje się prosty). Wraz z rozwojem wyprostowania poprawia się praca zadu i koń zaczyna nieść się “pod górę” odciążając przód.
Wzmacniając zad, koń jest w stanie poruszać się w uniesionej sylwetce coraz dłużej, a jeździec może zacząć myśleć o zebraniu, czyli o ugięciu i obniżeniu zadu. Wodza wpływa wtedy na zadnie nogi powodując i przedłużając fazę zawieszenia. Skutkuje to mocniejszym ugięciem stawów tylnych nóg konia, a kiedy półparada zostaje zwolniona, elastyczna siła zgromadzona w zadzie wypycha tylne kończyny do przodu powodując sprężysty, ekspresyjny ruch. Jednak jeżeli jeździec użyje ręki w momencie kiedy koń wyciąga tę nogę pod kłodę, ograniczy to jej ruch do przodu i spowoduje nieregularność chodu.
Musimy zdawać sobie sprawę, że to tak samo jakbyśmy poprosili człowieka o to, aby jednocześnie szedł i robił przysiady. Trzeba pracować nad tym stopniowo, aby wzmocnić odpowiednie mięśnie.

Zagadnienie kontaktu
Kontakt można otrzymać jedynie wtedy, gdy nasz koń jest zrelaksowany, porusza się swobodnie i podąża do rąk jeźdźca akceptując wędzidło. Tylko lekki i stabilny kontakt prowadzi do przepuszczalności, a później do samoniesienia się konia.
Koń, który odmawia przyjęcia kontaktu robi to dlatego, że chce uniknąć ugięcia zadnich nóg. Może to zrobić zarówno popoprzez zawieszanie się na wędzidle, jak i odpychanie się w ruchu naprzód prawie prostymi zadnimi nogami, lub też wycofując się i nie pozwalając wędzidłu wywrzeć nacisku na szczękę. Mamy wtedy do czynienia z tzw. ustawieniem “za wędzidłem” lub “przed wędzidłem”, które wiąże się z ograniczeniem chodów konia – krótkimi, spiesznymi krokami lub długimi, wlekącymi się. Często można też usłyszeć dzwonienie wędzidła o dziąsła, zgrzytanie zębami lub zaobserwować nerwowe żucie. Wszystko to są objawy napięcia. Każda korekta, która zaczyna się próbą ingerencji w koński pysk, jest z góry skazana na porażkę, ponieważ problem jest o wiele bardziej skomplikowany.
Co zatem zrobić w takim wypadku? Należy pozwolić koniowi rozluźnić się i poruszać się w swoim naturalnym rytmie z długą niską szyją bez kontaktu. Gdy uda mu się rozluźnić i zacznie lekko kołysać grzbietem, można poprosić go o więcej pracy zadem, która podniesie przód konia. Na początku może to być tylko przez kilka kroków, ale z czasem taka praca pozwoli nam zbudować silniejsze połączenie zadu, przez grzbiet, do miękkiego kontaktu.
Trzeba zdawać sobie z tego sprawę podczas treningu młodego konia. Wodze pomocnicze na dłuższą metę nie zdziałają nic poza przeniesieniem ciężaru konia na przód i uniemożliwieniem nabudowania się prawidłowych mięśni.

“Na wszystko to potrzeba czasu – budowanie mięśni trwa i wiąże się z ich okresowym bólem i sztywnością.”

Bardzo korzystne może być zabieranie młodych koni na przejażdżki w teren w celu zwiększenia ich motywacji do pracy zadem i wzmocnienia go. Koń nie nauczy się poruszać w równowadze i samoniesieniu, jeżeli jeździec stale będzie je wymuszał i podtrzymywał. Samoniesienie oznacza nic innego jak to, że koń niesie się sam. Gdy tego zabraknie otrzymujemy konia “na przodzie”, który nie tylko nie rozwija siły górnych mięśni szyi, ale nadmiernie obciąża przednie kończyny. Na początku koń będzie w stanie nieść się sam tylko przez krótki okres czasu i zaraz potem musi mieć możliwość rozciągnięcia się w pozycji “żucia z ręki” – do przodu i w dół. Jeżeli nie chce tego zrobić oznacza to, że nie pracuje prawidłowo grzbietem i jest to tzw. “leg mover” (leg mover – koń, który porusza się jedynie za pomocą kończyn, nie pracując przy tym grzbietem; przyp. CW) – widzimy wtedy ewidentne zaniedbania w podstawowym treningu konia.
Popularne metody treningowe, które możemy obserwować na rozprężalniach zawodów – takie jak rollkur czy LDR (low, deep and round), są anatomicznie nieprawidłowe i niszczą konia fizycznie. Grzbiety koni jeżdżonych w ten sposób są nadmiernie rozciągnięte i spięte, więc ich zadnie nogi nie są w stanie odpowiednio wkraczać pod kłodę, zamiast tego zostając z tyłu. Gdy tak się dzieje, mięśnie nie wzmacniają się, a co za tym idzie, nie są w stanie przejmować obciążeń i odciążyć przodu.
Pracując tak przez dłuższy czas, konie nadmiernie obciążają przód i zamiast rozwijać siłę górnych mięśni szyi muszą używać ich do utrzymania nienaturalej pozycji. Dyskomfort, jaki odczuwają te konie łatwo zaobserwować w dzikim machaniu ogonem, widoczych białkach oczu, zgrzytających zębach, rozwartych pyskach, a także w czterotaktowym galopie, piaffie bez podstawienia zadu z nieregularnymi krokami, czy dramatycznym odgięciu palca przedniej kończyny w kłusie wyciągniętym. Wygląda tak, jakby jeżdżenie tych koni sprawiało jeźdzcom dużo wysiłku.

Jazda na luźnym, elastycznym prawidłowo trenowanym koniu powinna sprawiać wrażenie bezwysiłkowej.

I to jest właśnie ujeżdżenie.

This article first appeared in the “The Horse Magazine” (horsemagazine.com).

 O AUTORZE:
ANGELA MCLEOD – weterynarz pochodząca z Nowej Zelandii, która zdobywała doświadczenie weterynaryjne i jeździeckie w Anglii, Niemczech i Australii; podczas pobytu w Niemczech pobierała nauki od takich znanych postaci w świecie jeździeckim jak Klaus Balkenhol, Gerd Heuschmann czy Martin Plewa. Obecnie pracuje jako weterynarz w Australii i jej celem jest rozpowszechnianie informacji na temat biomechaniki i prawidłowej jazdy sprzyjającej zdrowiu koni.

 

2 komentarze “Dlaczego zrozumienie biomechaniki konia jest ważne?”

Możliwość komentowania została wyłączona.